„Często jest tak, że osoby, które albo są z mieszanych małżeństw, albo są z trzeciego pokolenia, przejmują inicjatywę. Uaktywnia się w nich coś takiego w genach, coś takiego mocnego, co każe odrobić pewną pracę domową, zajrzeć w przeszłość i pozbierać te wszystkie odłamki, żeby zbudować historię rodziny”.
Dawid, jak sam mówi, przeskoczył parę pokoleń. Jego nieżyjący już ojciec urodził się w 1924 roku, więc on sam powinien mieć ponad sześćdziesiąt lat. Tymczasem Dawid ma 32 lata, jest pełnym pomysłów artystą, muzykiem zespołu Jidyszkajt oraz, jak mówi, para się leadershipem żydowskiej społeczności w Łodzi. Jego pierwsze wspomnienia z żydowską kulturą, to spotkania w synagodze przy ulicy Zachodniej, na które zabierał go ojciec.
„To było oczywiście przerażające dla małego dziecka, tym bardziej, że byłem jedynym dzieckiem, [sam] pośród osób, które przeżyły Holokaust, jedynym dzieckiem na Zachodniej. I była atmosfera śmierci. Wręcz czuć było, że z jednej strony dostaję jakąś schedę, z kolejnej strony nie wiem, gdzie to zmierza”.
W dzieciństwie, które przypadło na lata 90. XX w., Dawid nie zawsze czuł przyjazność w rówieśniczym otoczeniu. Choć – jak mówi – na podwórku większość widziała jego inność jako zaletę, zdarzały się „rodzynki”, które traktowały go jako osobę, która ma coś wstydliwego w swojej historii, którą można wyśmiać: „I ja nawet czując tą niechęć wiedziałem, że w moich korzeniach jest piękna historia, że tam jest jakaś zagadka. Jest jakaś tajemnica, którą trzeba, trzeba po prostu rozwikłać”. W dalszym kształtowaniu się żydowskiej tożsamości ważną rolę odegrał ojciec, a później także Symcha Keller, którego Dawid wymienia jako swojego drugiego duchowego lidera.
Dzisiaj Dawid to człowiek pełen zapału. „Staram się na tyle na ile mogę, na ile jestem w stanie, na ile narzędzia zostały mi powierzone przez Ha-Szem czy naukę, żeby jednak przewodzić i reprezentować kulturę żydowską najgodniej jak tylko się da”. Jak wyjaśnia, nosi imię pełne odwagi – dumne i silne. To imię królewskie, podkreśla Krzysztof Bielawski, który rozmowę z Dawidem prowadzi dla Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN. Jest jesień 2020 roku, pandemia, dlatego wywiad jest nagrywany online, przez platformę zoom.
W trakcie wywiadu o tradycji i korzeniach rodzinnych, Dawid okazuje się być również „triksterem”, przeciwstawiającym się ustalonym normom, działającym wbrew ustalonemu porządkowi. Jego pomysły – jak sam przyznaje – nie zawsze spotykają się z uznaniem, zarówno ze strony członków społeczności żydowskiej, jak i osób z zewnątrz.
„Czuję się silnym głosem, ale nie czuję wsparcia. […] I to daje mi te wątpliwości, ale myślę, że to jest urok […] funkcjonowania w Polsce. Trzeba być komandosem, trzeba robić swoje, a historia nas rozliczy. […] Kto miał rację i czy chodzi tylko o mówienie, czy chodzi też o robienie”.
Dawid jest także performerem. Oto nagle, niczym magik, wyciąga talię tajemniczych kart i pokazuje po kolei, do kamery.
„Jest Żyd odpoczywający po zachodzie. Jest szofar. Mamy kartę Adama. Co tam jeszcze ciekawego? Jest wkurzone dziecko po brit mili. Dzidziuś, który jest zdenerwowany, bo mu ucięto kawałek napletka. Są oczy – to jest złe spojrzenie ajin hara z kabały, no, ale też w judaizmie to jest bardzo mocny wątek, żeby nie rzucać uroku, nie rzucać złej energii złym spojrzeniem. Nie zazdrościć, nie czuć zawiści i tak dalej”.
Karty edukacyjne wydało Stowarzyszenie HaKoach, którego Dawid jest członkiem. „HaKoach” to po hebrajsku „siła”. Stowarzyszenie działa na rzecz kształtowania postaw otwartości wobec mniejszości, ze szczególnym naciskiem na przeciwdziałanie antysemityzmowi i dyskryminacji.
To jednak nie koniec performerskiej działalności Dawida. W wywiadzie opowiada też o swojej akcji „Zapytaj Żyda” (live’y na Instagramie) – projekcie, który ma na celu burzenie stereotypów na temat Żydów. Opowiada też o wyjeździe do Węgrowa z Rafałem Betlejewskim, artystą-performerem. W ramach akcji „Tęsknię za Tobą Żydzie” artyści zaproponowali mieszkańcom namalowanie takiego napisu w centrum miasteczka. Performens nie spotkał się z przychylnością mieszkańców. Dawid dostrzega w nim jednak pewien wzruszający moment: starszego mężczyznę, który na przekór wrogim okrzykom podszedł do mikrofonu i zaczął wspominać swoich żydowskich sąsiadów. Według Dawida, w ten sposób uczestnicy performensu stali się świadkami niezwykłego wydarzenia.
Przywracanie pamięci o żydowskiej społeczności, kultywowanie tradycji przodków to ważny element żydowskiej tożsamości Dawida.
„[Żyd] Tańczy trochę na pograniczu tych dwóch światów. Przywracając pamięć o tych, którzy nie żyją, dając im wyraz, dając im jakiś kontakt – to jest coś magicznego i to nie musi być tylko związane z religią, ale chociażby z samą tradycją, religią, sposobem życia. Nawet wspomnieniami… Wracając wspomnieniami do tych ludzi, ucząc się mądrości tych pokoleń, które zbudowały naszą kulturę”.
Pierwsza część wywiadu z Dawidem Gurfinkielem jest dostępna w naszej zakładce „Historia mówiona” oraz na kanale „Historia mówiona | Kolekcja Muzeum POLIN”.
Jacek Wajszczak, Klara Jackl
Przeczytaj także: