22 kwietnia 2023 r. w sześciu lokalizacjach na Muranowie stanęły instalacje symbolicznie znakujące miejsce ukrywania się ludności cywilnej podczas powstania w getcie warszawskim w 1943 roku. W ten sposób Muzeum POLIN wraz z SENNA kolektyw chce przywrócić miejskiej rzeczywistości pamięć o tych miejscach. Tym samym przypominamy także o cywilach – najliczniejszej grupie biorącej udział w powstaniu 1943 roku. Wybraliśmy 6 postaci, które są równocześnie bohaterami i bohaterkami wystawy czasowej „Wokół nas morze ognia”.
Читайте цю історію українською мовою: Без тіні. Схованки євреїв у Варшавському гетто: Хена Кучер (Кристина Будницька)
„Byłam poza rzeczywistością, jakby w jakimś letargu, nawet się nie bałam. Ocalałam, bo zawsze był ktoś obok mnie, kto mnie prowadził” - wspominała Krystyna Budnicka. W czasie powstania w getcie warszawskim miała 11 lat i nazywała się Hena Kuczer. Wraz z rodzicami i rodzeństwem spędziła w bunkrze długie miesiące.
Była najmłodszą z ośmiorga dzieci Cyrli i Józefa Lejzora. Przed wojną ojciec wraz z braćmi prowadzili warsztat stolarsko-budowlany na placu Muranowskim w Warszawie. W getcie wyspecjalizowali się w budowaniu skrytek, w których Żydzi chowali kosztowności, by uchronić je przed rekwizycją Niemców. Od 1942 r. Kuczerowie konstruowali kryjówki dla ludzi.
Bracia Boruch i Szaja ze swoimi rodzinami zginęli w Treblince latem 1942 r. Trzeci brat Rafał wraz z żoną również został wywieziony, ale uciekł z pociągu i wrócił do getta. Pod jego kierownictwem Kuczerowie wybudowali schron. Budowę sfinansowały inne rodziny, które w zamian otrzymały miejsce w bunkrze.
Schron znajdował się w podziemiach narożnego budynku przy ul. Zamenhofa 56/Muranowskiej 44. Jego pomieszczenia wykopano pod dwiema piwnicami. Był dostęp do wody i prądu, działała kuchnia z kominem i radio. Wydrążono tunel, łączący bunkier z kanałami miejskimi.
W chwili wybuchu powstania w bunkrze Kuczerów przebywało około 40 osób. Rafał, Chaim i Izaak Kuczerowie, którzy mieli kontakty z ŻOB-em, brali udział w walkach. 26 kwietnia Niemcy podpalili dom przy ul. Zamenhofa 56. Mieszkańcy bunkra chronili się przed żarem, bijącym z jego ścian i przechodzili do chłodniejszego kanału. Tam jednak Niemcy wpuścili gaz, przed którym trzeba było uciekać z powrotem do bunkra. Część bunkra, służąca jako magazyn żywności, zapadła się.
Pozbawieni zapasów mieszkańcy zmagali się z głodem i chorobami przez kolejne miesiące. Ciężko chory Rafał został przeniesiony przez działaczy żydowskiego podziemia na stronę „aryjską”. Izaaka i Chaima zabili Polacy, którzy odkryli wejście do bunkra, poszukując „skarbów” na terenie getta.
23 września 1943 r. Hena, jej rodzice, siostra Perla, najmłodszy brat Jehuda i bratowa Anka (żona Izaaka) weszli do kanałów, by przedostać się na stronę „aryjską”. Rodzice Heny nie mieli siły iść dalej. Razem ze starszą córką, Perlą, która nie chciała ich opuścić, zostali w kanałach. Hena, Jehuda i Anka zostali wyciągnięci i umieszczeni w kryjówce po stronie „aryjskiej”.
Jehuda zmarł wkrótce z powodu zakażenia wodą z kanałów. Rafał został wydany przez konfidenta i zamordowany przez gestapo. Hena i jej bratowa były pod opieką Żydowskiego Komitetu Narodowego, który pomagał im znaleźć kolejne schronienia i udzielał zapomogi.
Po powstaniu warszawskim znalazły się w Pruszkowie, gdzie Anka oddała Krysię do domu dziecka prowadzonego przez siostry zakonne. Dziewczynka przebywała w nim do końca wojny, a także w kolejnych latach – aż do zdania matury. Krystyna ukończyła studia i pracowała w Warszawie jako nauczycielka. Od 1991 r. jest członkinią Stowarzyszenia „Dzieci Holocaustu” w Polsce.
Transkrypcja pliku audio
To była taka typowa żydowska rodzina. Niezamożna, ale i nie najuboższa. Mówiąca w jidysz, modląca się po hebrajsku, czytająca także polskich wieszczów.
Mieszkali na Placu Muranowskim w Warszawie – Józef Lejzor Kuczer, stolarz, jego żona Cyrla z domu Bzura, ich sześciu synów: Izaak, Boruch, Szaja, Rafał, Chaim i Jehuda oraz dwie córki: Perla zwana Polą i Hena. Hena była najmłodsza. Domowy skrzat, beniaminek, wołali na nią po prostu „dziecko”.
„Gdzie jest dziecko?”, „Co tym razem zmalowało dziecko?”.
Z dzieciństwa Hena dobrze zapamiętała zgarbione plecy ojca modlącego się o poranku - w tałesie i w filakteriach. Matkę zapalającą świece w szabat – odświętną i dostojną. Pamięta także koszerowanie naczyń przed świętem Pesach, kiedy rozgrzana dusza żelazka lądowała w wielkiej balii z wodą, wszystko bulgotało i wrzało. Hena właściwie nie znała nieżydowskiego świata. Przez kilka lat uczęszczała do żydowskiego przedszkola na ulicy Sierakowskiej, potem poszła do szkoły na ulicy Twardej. To była placówka publiczna, uczono tam w języku polskim, ale uczniami były niemal wyłącznie żydowskie dzieci.
We wrześniu 1939 roku, kiedy wybuchła wojna, Hena szła do drugiej klasy. Ale wkrótce szkołę zamknięto. Rok później – w listopadzie – Plac Muranowski stał się częścią warszawskiego getta. Getto było przeludnione, panował tam głód, mieszkańców dziesiątkował tyfus.
Stolarska rodzina Kuczerów wyspecjalizowała się w nowym fachu – budowie tajnych skrytek. Był popyt na tego rodzaju usługi, bo w getcie mnożyły się rewizje i rabunki. A kiedy Kuczerowie opanowali już budowę skrytek na kosztowności, nastała nowa potrzeba – opracowanie kryjówek dla ludzi.
Latem 1942 roku, podczas trwającej dwa miesiące „wielkiej akcji deportacyjnej”, z Warszawy wywieziono ponad 300 tysięcy Żydów. Wśród nich znaleźli się dwaj bracia Heny: Boruch i Szaja – obaj zginęli w Treblince. Z pociągu do Treblinki wyskoczył natomiast trzeci brat Heny - Rafał. I to on przejął wkrótce stery w domu Kuczerów. Tym bardziej, że nie działo się dobrze z Józefem Kuczerem. Któregoś dnia w drodze do domu ojciec Heny spotkał dwóch młodych niemieckich żołdaków, którzy chcieli się zabawić. Obcięli mu więc brodę i odprawili z nią pokraczny uliczny taniec. Józef Kuczer wrócił do domu upokorzony i załamany, i nigdy się już z tego stanu nie podniósł.
Po wielkiej akcji deportacyjnej mieszkańcy getta nie mieli już żadnych złudzeń co do przyszłości; zaczęły się przygotowania do walki zbrojnej i do cywilnego oporu. Kuczerowie, tak jak wiele innych rodzin w getcie, przystąpili do budowy schronu, w którym mogliby się ukryć na wypadek wkroczenia wojsk niemieckich. Głównym inicjatorem i wykonawcą kryjówki był Rafał, prawdziwa "złota rączka" do wszelkich prac stolarskich i budowlanych.
Bunkier Kuczerów powstał w podziemiach domu na rogu Zamenhoffa 56 i Muranowskiej 44 - dziś mieści się tu Szkoła Podstawowa nr 32 przy ulicy Niskiej. To była solidna, obszerna oszalowana ziemianka wykopana została pod piwnicą domu, z dostępem do prądu i wody pitnej. W środku stały prycze, był kącik kuchenny i toaleta za zasłonką. Zapasy żywnościowe zostały zgromadzone w piwnicy obok. Najważniejszym – jak się z czasem okazało – elementem całego założenia był jednak niski, oszalowany tunel, łączący schron z kanałem ściekowym. Rodzina Kuczerów zeszła po raz pierwszy do schronu w styczniu 1943 r, a przeniosła się tam na stałe wraz z kilkorgiem znajomych po wybuchu powstania w getcie.
Jak opowiedzieć o miesiącach życia pod ziemią, bez dostępu do światła słonecznego i powietrza?
Do momentu wybuchu powstania w getcie panowała atmosfera wyczekiwania, a niepokój mieszał się z nadzieją. Starsi bracia Heny byli aktywni, zaangażowani w przygotowanie akcji zbrojnej, wiecznie zajęci i nieobecni. Jedenastoletnia Hena nie brała udziału w tych przygotowaniach. Żyła za to na granicy jawy i snu. Wyobrażała sobie czasem, że i ona jest jakimś średniowiecznym rycerzem, który walczy z Krzyżowcami. Natarczywie wracał do niej obraz śnieżnobiałego sweterka z angory, którego kiedyś bardzo pragnęła - w innym życiu przed wojną. Najczęściej jednak obracała w ustach nieistniejącą kulkę chleba, próbując przywołać jej smak i zapach.
Szukała bliskości mamy, tuliła się w ramionach tej, która musiała być dzielna za wszystkich i dzielna do końca.
Kiedy w kwietniu wybuchło powstanie, trzech braci Heny - Izaak, Rafał i Chaim - poszło do walki. Niewiele docierało do tych, którzy zostali w schronie – gruba warstwa ziemi tłumiła niemal wszelkie odgłosy. Kiedy jednak Niemcy sprowadzili do getta miotacze ognia, w bunkrze zrobiło się gorąco jak w piecu chlebowym, a jego mieszkańcy przechodzili tunelem do kanału ściekowego. Tylko tam dawało się oddychać. Nocą wracali na prycze. Po kilku dniach Niemcy zorientowali się jednak, że Żydzi szukają schronienia w kanałach i zaczęli wpuszczać tam gazy bojowe, a wtedy wąski tunel służył już do ucieczki w obie strony.
W tym czasie w bunkrze Kuczerów odbył się ślub. Oto pewnego dnia Izaak, brat Heny, przyprowadził do rodzinnej kryjówki swoją dawną koleżankę Annę, która straciła wszystkich bliskich. Cyrla Kuczer, matka Izaaka i Heny, zgodziła się, aby Anna pozostała w schronie, ale tylko pod warunkiem zamążpójścia. To była przecież w końcu przyzwoita żydowska rodzina, przyzwoity żydowski dom. I tak Izaak i Anna złożyli sobie w bunkrze przysięgę małżeńską, a Hena zyskała bratową.
Powstanie dogasało. Któregoś dnia spaliła się piwnica z zapasami żywnościowymi Kuczerów. Zostały im tylko dwa worki niełuskanego owsa, z którego raz dziennie robili tzw. „zupę plujkę”. Żyli w permanentnym głodzie.
Po upadku powstania bracia Heny wrócili, a Rafał – kapitan tego podziemnego statku – wprowadził restrykcyjny bunkrowy reżim, zamieniając dzień w noc i noc w dzień. Za dnia leżeli na pryczach, nasłuchując. Rozmawiali i jedli nocami. Mieszkańców bunkra ubywało, odchodzili nie mogąc znieść bezruchu i głodu. Wielu odeszło, kiedy spaliły się zapasy. Któregoś dnia pewnemu lekarzowi stanął zegarek. Popukał z niedowierzaniem w cyferblat, bo nigdy mu się to dotąd nie przydarzyło. Powiedział, że to znak, że na niego już czas. Wszedł do kanału i nigdy nie wrócił.
Bracia Heny utrzymywali kontakt z żydowskimi bojowcami. We wrześniu przybył do nich z wizytą łącznik z „aryjskiej strony”. Chciał zdobyć jak najwięcej informacji, żeby przygotować ucieczkę grupy z getta. W plecaku przyniósł jedzenie. Wkrótce po tym Rafał poważnie zachorował, a jego stan pogorszył się na tyle, że został wyprowadzony kanałami na aryjską stronę.
Tak rozbitkowie w bunkrze zostali bez kapitana, a ścisły reżim uległ rozluźnieniu. Któregoś dnia, w drugiej połowie września, mieszkańcy bunkra usłyszeli dziwne odgłosy, tak jakby ktoś myszkował w ruinach na górze. Podzielili się. Większość grupy przeszła tunelem do kanału ściekowego, a dwóch braci Heny: Izaak i Chaim – wyszło z bunkra do ruin piwnic. Spotkali tam dwóch Polaków – wszyscy byli równie zaskoczeni swoim widokiem. Polacy dopytywali, jakim cudem bracia Heny przeżyli tak długo, gdzie się ukrywają i czy są sami. Obiecali przynieść chleb i odeszli. Bracia Heny przekazali reszcie grupy nowinę, ale na wszelki wypadek nakazali wszystkim pozostanie w kanale i zachowanie milczenia. Sami czekali na mężczyzn w ruinach piwnic. Po pewnym czasie dało się słyszeć jakieś odgłosy, padły strzały. Nikt nie wracał. Po kilku godzinach oczekiwania siostra Heny Pola i bratowa Anna wróciły do schronu. Po braciach nie było śladu, a sam bunkier był splądrowany...
Pozostawała ucieczka – natychmiast. Poszli tak jak stali, bez jedzenia i bez wody. Z jedną latarką. Nie było komu poprowadzić grupy. Jedyną osobą, która choć trochę znała kanały był trzynastoletni Jehuda. Czasami starsi bracia zabierali go ze sobą na swoje tajne wyprawy. Jehuda poprowadził grupę do włazu kontaktowego, gdzie przekazywano sobie informacje. Napisali: Bunkier spalony, musimy uciekać! W odpowiedzi obiecano im pomoc i nakazano cierpliwość. "Przyjdziemy po was nocą". Pozostawało czekać. Kuczerowie i kilka innych osób usiedli na małej betonowej półce dla kanalarzy. Czekali w wilgotnym kanale prawdopodobnie całą dobę, bez jedzenia, bez wody, bez okryć. W końcu usłyszeli nad sobą głosy – nadeszła pomoc. Zaczęto szarpać się z włazem, ale ten nie puszczał. Był zalutowany. Padła komenda, że muszą iść do następnego włazu. Jehuda ich poprowadzi.
Kiedy zaczęli się zbierać, okazało się, że rodzice Heny nie są w stanie wstać. Byli zbyt słabi. Zrobiło się zamieszanie, Jehuda ponaglał. Pola – 22-letnia siostra Heny - postanowiła zostać z rodzicami. Hena nie wiedziała, co zrobić. I wtedy matka powiedziała jej: „Idź!” „Idź, ty masz iść!” I dodała: „Rafał jest na górze, on po nas wróci”. I Hena poszła.
Do przejścia mieli jakieś 800 metrów. Po drodze trzeba było przejść przez duży kanał burzowy z wartkim nurtem. Droga wiodła pod prąd. Jehuda ruszył pierwszy. Opierając się nurtowi nagle stracił grunt pod nogami i znikł pod wodą. Latarka zgasła. Czekali w ciemności przekonani, że go stracili. Kiedy nagle złapał się czegoś i wynurzył. A potem poszedł do włazu po pomoc. I sprowadził grupę mężczyzn, którzy na własnych barkach wynieśli ocalałych z kanału. Po chwili byli na górze, poza gettem.
Nie było jednak możliwości powrotu po rodziców i siostrę Heny Polę. Ani tej nocy, ani następnej. Zostali w kanałach na zawsze. Tymczasem Hena i Jehuda leżeli pod grubymi okryciami walcząc z chorobą. Po tygodniu Hena wyzdrowiała, a Jehuda zmarł. Dostał sepsy, prawdopodobnie na skutek opicia się wody z kanału.
Z całej rodziny Kuczerów zostali już tylko: Hena, Rafał i bratowa Anna.
Teraz to Rafał stał się dla Heny całym światem, ojcem i matką. Tuliła się do niego nocami, trzymała go mocno za rękę, kiedy zmieniając kryjówkę musieli wyjść na ulice Warszawy. Ale i Rafała wkrótce zabrakło. W lutym 1944 roku trafił na Gestapo za sprawą polskiego konfidenta, który wydał grupę żydowskich bojowców, a także własnego ojca. I tak ostatni brat Heny zginął w alei Szucha. Zostały we dwie z bratową Anną, tułając się po Warszawie. Stale zmieniały miejsce pobytu. Nigdzie nie było niebezpiecznie. Kiedy musiały zmienić kryjówkę, bratowa przywdziewała kapelusz z czarną woalką, a Hena bandażowała głowę.
Po powstaniu warszawskim znalazły się w Pruszkowie, a Hena trafiła do klasztornego domu dziecka. Kiedy siostry zakonne zapytały ją o personalia, powiedziała, że nazywa się Krystyna Budnicka. W kryjówkach po aryjskiej stronie mówiono na nią "Krysia", a pan Budnicki był ostatnią z osób, które jej pomogły.
Po wojnie Krystyna Budnicka skończyła pedagogikę specjalną na KUL-u. Potem wróciła do Warszawy i przez trzydzieści lat pracowała z dziećmi chorymi i niepełnosprawnymi.
Trudno spotkać osobę bardziej pogodną i promienną od pani Krystyny. Mówi, że przeżyła, żeby móc świadczyć i opowiadać tę historię. Zawsze bardzo cierpiała, że jej rodzina nie ma swoich grobów, miejsca, które ich upamiętnia. Wiosną 2023 roku na tyłach bloku przy ulicy Karmelickiej 19, kilka kroków od Muzeum Polin, powstał Skwer rodziny Kuczerów. Tam można złożyć kwiaty bohaterom tej historii.
Poznaj inne historie z cyklu "Bez cienia":
- Bez cienia. Kryjówki Żydów w getcie warszawskim: Mieczysław Baruch Goldman
- Bez cienia. Kryjówki Żydów w getcie warszawskim: Bohater zbiorowy
- Bez cienia. Kryjówki Żydów w getcie warszawskim: Stella Fidelseit
- Bez cienia. Kryjówki Żydów w getcie warszawskim: Leon Najberg
- Bez cienia. Kryjówki Żydów w getcie warszawskim: Anonimowa autorka