Wielka Synagoga na Tłomackiem w Warszawie była okazałym budynkiem. Po 73 latach od zburzenia budynku przez Niemców sprawdzamy, co po niej ocalało.

Wielka Synagoga została zbudowana w 1878 roku. Ze względu na architekturę, rozmiary i wyposażenie, uznawano ją za najbardziej okazałą na ziemiach polskich. W 1943 r. generał SS Jürgen Stroop, po kilku nieudanych próbach, osobiście wysadził synagogę w powietrze, nadając temu czynowi rangę symbolicznego końca powstania w getcie warszawskim.

Po wojnie potężne zwały gruzów po synagodze wywieziono, a w latach 70. XX w. rozpoczęto budowę wieżowca. Budynek – zwany „Błękitnym Wieżowcem” – oddano do użytku dopiero w 1991 roku.

Numerek, menory i kolumny…

W poszukiwaniu pozostałości po Wielkiej Synagodze pierwsze kroki kierujemy oczywiście do Żydowskiego Instytutu Historycznego im. E. Ringelbluma, który mieści się w zbudowanym w 1936 r. gmachu Głównej Biblioteki Judaistycznej, przylegającym wówczas do synagogi. Gdy Niemcy wysadzili w powietrze synagogę, pożar objął także bibliotekę. Tuż po zakończeniu wojny budynek odremontowano.

W holu instytutu wyeksponowano dwa fragmenty kolumn z Wielkiej Synagogi. Są niewielkie, mają około 50 cm wysokości.

– Kolumny są dość wąskie, więc zapewne pochodzą ze środka synagogi. Prawdopodobnie stały nad Aron ha-Kodesz – objaśnia Teresa Śmiechowska z Żydowskiego Instytutu Historycznego im. E. Ringelbluma i pokazuje umieszczone nad kolumnami archiwalne fotografie synagogi.

Jak się okazuje, w kolekcji ŻIH znajdują się jedynie nieliczne eksponaty pochodzące z wyposażenia Wielkiej Synagogi. Jednym z nich jest srebrna tacka, podarowana Wielkiej Synagodze przez warszawską rodzinę Toeplitzów. W bibliotece znajdują się książki używane w synagodze.

Prawdziwy skarb odnajdujemy w archiwum ŻIH. To tzw. Złota Księga. Spisano w niej historię grupy ludzi, którzy postanowili zebrać pieniądze na kupno gruntu i budowę synagogi. Księga zawiera nazwiska osób, które przekazały fundusze na ten cel. Jest w niej również osobna karta w językach polskim i hebrajskim, włożona do „kamienia węgielnego” Wielkiej Synagogi.

– „Kamieniem węgielnym” była szklana puszka, specjalnie zalakowana i włożona do drugiej, cynowej puszki – dodaje Teresa Śmiechowska – W środku umieszczono wyżej wspomnianą kartę, numery gazet, które ukazały się w sprzedaży tego dnia, panoramiczny widok Warszawy oraz monety.

Teresa Śmiechowska pokazuje  zdjęcie jeszcze jednego obiektu – metalowego numerka z szatni. Wybito na nim cyfrę 462 i napis „Synagoga na Tłomackiem”.

– Numerek zawsze wywiera duże wrażenie na oglądających – mówi Teresa Śmiechowska – Ten mały przedmiot pokazuje, jak niewiele zostało z tak potężnego budynku.

Niewykluczone, że elementy wyposażenia Wielkiej Synagogi znajdują się dziś w różnych miejscach na świecie, również w prywatnych kolekcjach. Udało się nam dotrzeć do informacji o menorach, które w swoich zbiorach posiada Muzeum Sztuki Żydowskiej Wolfsona w Jerozolimie. Są to dwa świeczniki chanukowe o wysokości 167 i 190 cm, bogato zdobione, z rzeźbami orła w zwieńczeniach.

– Obie menory zostały na początku wojny ukryte przez rabina Wielkiej Synagogi i sprzedane Marguerite Wenner-Gren, żonie założyciela Electroluxu. Pieniądze ze sprzedaży pomogły kilku Żydom w ucieczce z Polski – mówi David Olivestone, który historię świeczników opisał kilka lat temu na łamach czasopisma „Jewish Action”.

W 1960 r. Marguerite Wenner-Gren podarowała świeczniki mającej powstać synagodze Hechal Szlomo w Jerozolimie. Ostatecznie znalazły się w muzeum.

Dlaczego tak mało ocalało z tak potężnego budynku? Przypuszczalnie wyposażenie Wielkiej Synagogi zostało zarekwirowane przez Niemców jeszcze w czasie istnienia getta. Niemcy dopełnili rabunku po powstaniu w getcie warszawskim, kiedy więźniom z „Gęsiówki” nakazali penetrować i rozbierać budynki na terenie getta, pozyskując z nich materiały budowlane i wszelkie wartościowe rzeczy znalezione w ruinach. Reszta przepadła po wojnie, po usunięciu gruzowiska i zniwelowaniu terenu przy ul. Tłomackie.

Krzysztof Bielawski

Drukuj