Sternschuss (Szternszus) Adolf (19.06.1873, Dytkowce – 25.10.1915, Kukle) – prawnik, kolekcjoner, żołnierz, legionista, odznaczony pośmiertnie Srebrnym Krzyżem Virtuti Militari i Krzyżem Niepodległości.
Urodził się w Dytkowcach w powiecie tarnopolskim jako syn Adolfa Sternschussa (1835–1913) i Róży z Goldhaberów (1845–1911). Ojciec był lekarzem, członkiem-korespondentem Towarzystwa Lekarskiego w Berlinie. Jego rodzeństwo stanowili: Salomon Sternschuss (1870–?) – lekarz; płk Michał Sternschuss (22.08.1871 – po 1939, ofiara Zagłady, Kraków), lekarz, oficer armii austriackiej i Wojska Polskiego, od 1924 r. używający nazwiska Szternszus-Staniewski; Maria (1876–?) oraz Elżbieta (1880–?) – w 1917 r. sekretarz Towarzystwa Przyjaciół Muzeum Narodowego w Krakowie.
Ukończył szkołę powszechną w Tarnopolu, a następnie uczył się w tamtejszym gimnazjum (1882–1889). Po przeprowadzce rodziny do Krakowa uczęszczał do gimnazjum św. Jacka (1889–1890). 14.10.1890 r. wstąpił do 13. pułku piechoty armii austriackiej. W latach 1892–1894 miał stopień porucznika. Równocześnie, w latach 1891–1895 studiował prawo na Uniwersytecie Jagiellońskim. 16.04.1896 r. uzyskał tytuł doktorski. Od lipca 1896 r. pracował w krakowskiej ekspozyturze Galicyjskiej Prokuratorii Skarbu. W 1899 r. został adiunktem prokuratorii, a od 26.05.1907 r. – jej sekretarzem.
W moich uniwersyteckich czasach żył w Krakowie i działał bardzo kulturalny Żyd – dr Adolf Sternschuss, radca prokuratorii skarbu. Był to zamożny, przystojny starszy kawaler, bardzo uprzejmy i grzeczny i kłaniający się swoim znajomym ukłonem „w pas”. Widywało się go często na plantach w towarzystwie drepcącej koło niego siostry, także już starszej panny[1.1].
Był bardzo aktywnym uczestnikiem życia kulturalnego Krakowa. Był m.in. członkiem Towarzystwa Przyjaciół Sztuk Pięknych (od 1890) oraz Towarzystwa Miłośników Historii i Zabytków m. Krakowa (Towarzystwa Przyjaciół Krakowa, od 1896). Od 1897 r. działał w Towarzystwie im. Jana Matejki, w 1898 r. opublikował pierwszy przewodnik Dom Jana Matejki. W 1899 r. ukazała się jego praca naukowa Godła domów krakowskich. Działał w Towarzystwie Numizmatycznym, Towarzystwie Polskiej Sztuki Stosowanej, Towarzystwie Upiększania m. Krakowa oraz Towarzystwie Opieki nad Polskimi Zabytkami Sztuki i Kultury w Krakowie. Od 1904 r. współpracował z Zenonem Przesmyckim przy edycji dzieł Cypriana Kamila Norwida (opublikowane od 1911); niektóre utwory poety znane są jedynie z odpisów sporządzonych przez Sternschussa. Udzielał się także w sprawach żydowskich. Jako uczestnik III Zjazdu Historyków Polskich w Krakowie w 1900 r. m.in. zaproponował zgromadzenie źródeł żydowskich w projektowanym Muzeum im. Kazimierza Wielkiego. Był również członkiem Towarzystwa Leczniczych Kolonii Wakacyjnych dla Młodzieży Żydowskiej.
Społecznikostwu towarzyszyła wielka pasja kolekcjonerska. Sternschuss zbierał obrazy, rzeźby, sztukę ludową, porcelanę, ekslibrisy, grafikę użytkową, rękopisy, mapy, klepsydry, znaczki pocztowe, a także judaika – przede wszystkim wyroby rzemiosła artystycznego. Wiadomo, że posiadał dzieła malarskie Wyspiańskiego (którego był entuzjastą), Malczewskiego, Gierymskiego, Gottliebów, Sichulskiego, a także rękopisy Konopnickiej i Lenartowicza. Jeszcze za życia niektóre eksponaty ofiarował Muzeum Narodowemu w Krakowie.
Przed domem Sternschussa, a był on właścicielem jednej z kamieniczek przy Plantach, między ul. Sławkowską a kościołem Reformatów, żegnam się z nim, ale on mnie zaprasza do siebie. Przyjąłem to zaproszenie z przyjemnością. Idziemy klatką schodową na piętro. Schody zasłane dywanami, a na skrętach klatki stoją jakieś duże figuralne rzeźby. Wchodzimy do mieszkania. Długa amfilada pokoi, a w nich pełno stylowych mebli z różnych czasów. Na ścianach wisi mnóstwo obrazów – starych i nowych. Są to przeważnie dzieła malarzy polskich i kilku żydowskich. Były między nimi – o ile sobie dobrze przypominam obrazy Maurycego Gottlieba i Samuela Hirscheberga. W oszklonych trymutkach i na nich były rozmieszczone jakieś artystyczne brązy i inne cacka. Przechodzimy przez te pokoje trochę za szybko i dochodzimy do gabinetu Sternchussa. Proszę siadać! A teraz pokażę panu to, co mam u siebie najcenniejszego. Wyciąga szufladę biurka, przewraca plik szpargałów i podaje mi pożółkłą kartkę papieru. Widzę na obu jej stronach fragment pieśni ułożonej w oktawach. W tekście były tu i ówdzie jakieś przekreślenia i drobne poprawki. Czy wie pan, co to jest? – pyta Sternschuss. Odpowiedziałem na domysł: Słowacki. Tak! To Słowacki. To jedna z ostatnich kart Króla Ducha, pisana jego własna ręką, bo, jak pan wie, w trakcie pisania tego dzieła Słowacki był już coraz słabszy, a kiedy już sam pisać nie mógł, ostatnie pieśni pisał pod jego dyktandem Szczęsny Feliński. To najcenniejsza pamiątka, jaką mam. Pocałował tę kartkę i złożył ją z powrotem na dawnym miejscu[1.2].
Po awansie w 1909 r. na radcę finansowego Galicyjskiej Prokuratorii Skarbu przeprowadził się do Lwowa. Obok kontynuowania pasji społecznikowskich i kolekcjonerskich związał się z Polskim Towarzystwem Gimnastycznym „Sokół”. Zgłoszony na kurs oficerski „Sokoła”, został wpisany do 3. drużyny liniowej jako oficer rezerwy i komendant plutonu. Nawiązywał też kontakty z innymi polskimi organizacjami patriotycznymi, zabiegając o ich militaryzację (m.in. ze Strzelcem z Krakowa i Polskimi Drużynami Strzeleckimi ze Lwowa).
Po wybuchu pierwszej wojny światowej, zmobilizowany jako oficer rezerwy, jeszcze w 1914 r. uzyskał zgodę na przeniesienie do I Brygady Legionów Polskich. Przydzielony do biura werbunkowego Naczelnego Komitetu Narodowego, został kierownikiem kancelarii Departamentu Wojskowego. Należał do najbliższych współpracowników ppłk. Władysława Sikorskiego, który cenił go za „znaczne doświadczenie życiowe, rozległą i nowoczesną rutynę administracyjną, a przy tym nieugięty i nieskazitelny charakter, połączony z wielką odwagą cywilną”[1.3].
Nadszedł rok 1914. Tworzą się Legiony Piłsudskiego. Komenda urzęduje na Oleandrach – tam się zgłaszają ochotnicy. Sternschuss przez kilka dni biega po Krakowie jak wariat, wreszcie idzie na Oleandry i zgłasza swoje wstąpienie do Legionów. Był już wtedy człowiekiem starszym – może już dobiegał 50-tki, więc tam w biurze komendy przyjmują jego zgłoszenie się z pewnym wahaniem. Zaznaczają, że do służby w Legionach zgłaszają się ludzie młodsi, ale na to im Sternschuss odpowiada tak: Rozważyłem dokładnie wszystko. Moje postanowienie nie jest przelotną zachcianką. W rezultacie przyjęto go do Legionów i przydzielono mu nadzór nad obozową kuchnią. Przez kilka dni krzątał się więc w tej kuchni, ale to zajęcie nie odpowiadało jego planom. Zgłasza się do komendy powtórnie i prosi, ażeby mu dano szynel i karabin i włączono go do tego legionowego oddziału, który najwcześniej na pole walki wyruszy[1.1.2].
W 1915 r. żeby dostać się pierwszą linię, zrezygnował ze stanowiska i szarży oficerskiej. 1 lipca 1915 r. ten znakomity kolekcjoner i społecznik poszedł na front jako zwykły szeregowiec I Brygady. Poległ 25.10.1915 r. w bitwie pod Kuklami nad Styrem. W 1922 r. otrzymał pośmiertnie Srebrny Krzyż Virtuti Militari, a w 1933 r. – Krzyż Niepodległości. Jego zbiory trafiły m.in. do Muzeum Narodowego w Krakowie i Muzeum Przemysłowego we Lwowie, gdzie dały początek zbiorom judaików.
Józef Relidziński
Dziwny żołnierz. Pamięci Adolfa Sternszussa
Któż sądził o wysokim c. k. urzędniku,
dżentelmenie w monoklu, zbieraczu, estecie
i wesołku rumianym, przedziwnym cyniku,
co serce miał jak gołąb, a uśmiech, jak dziecię,
że w tym dowcipie, ostrym, jak lancetu ostrze,
tkwiła dusza, co skrzydłem orlim się rozpostrze?
Siedział sobie w Piotrkowie zacisznie, wygodnie[1.4];
w departamenckim biurze – „odrabiał kawałki“
po całych dniach i nocach, przez długie tygodnie
piargi górskie swej duszy trąc na piasek miałki;
kpił ze wszystkich, z wszystkiego, a i z siebie wreszcie —
niejedno bon-mot jego krążyło po mieście.
Aż raz swój pokój zamknął i powiedział „czołem“
departamenckim aktom sterczącym po pował,
(jako, że był we Lwowie gorliwym sokołem)
i stanął do raportu. Krótko zameldował,
że w biurowym powietrzu jest mu trochę dusznie,
O przeniesienie w pole prosi więc posłusznie.
Odpruł gwiazdki błyszczące, a w kilka dni potem
już w brygady się pierwszej meldował komendzie.
Chciano przyznać mu szarżę, ani słyszał o tym —
pragnie służyć żołnierzem, aż szarżę zdobędzie;
I tak były porucznik poszedł do plutonu,
z monoklem w oku, pełen wytwornego tonu.
Pokochała od razu go strzelecka wiara
za monokl, za łysinę, za cudowne „witze",
złote serce, brawurę, za wszystko... I szara
im niejedna godzina zbiegła, smętne lice
niejedno promieniało, gdy, w ziemiance małej
skupieni, pochłaniali Sternszussa „kawały“...
Bił się, jak Polak prawy, z tą śmierci pogardą,
która brzęczącym kulom wprost urągać zda się,
i znosił trudy z jakąś zaciekłością twardą,
tak dziwną w salonowcu wypieszczonym. W czasie
ataku zawsze pierwszy, w odwrocie ostatni,
długo się wyplątywał z śmierci chytrej matni.
W którejś bitwie za męstwo został osobiste
sekcyjnym obywatel Sternszuss, a, zdobywszy
szarżę, otrzymał sekcję i komendę... Chryste!
toż to radości było... Żaden najprawdziwszy
Rembrandt tak by nie cieszył dawniej go we Lwowie,
jak dziś szarża, zdobyta hen w strzeleckim rowie.
Aż przyszło do pamiętnej bitwy pod Kuklami...
Przy odwrocie ostatni z pola walki zszedłszy,
cofał się, wciąż strzelając, gdy, dwoma kulami
trafiony, legł i z ziemi jeszcze, tylko bledszy
trochę, ręką mniej pewną, raz za razem pali
w następujące z bliska już roty Moskali.
Krew mu sznureczkiem ciekła po płaszczu, w kałużę
u stóp krzepnąc brunatną. – …Nad nim ołowiany
strop nieba... Wokół szumią sosny ciemne, duże...
Ziemia spija poleska znów Polaka rany...
I, zda się, że pieśń stara szumi borem, lasem
o żołnierzu, co idzie, przymierając czasem...
Kiedy resztę naboi wystrzelał już z ziemi,
z wysiłkiem notes jeszcze wyciągnąwszy, może
chciał w nim kogoś pożegnać, ale stygnącymi
palcami jeno zygzak skreślił... Twarde łoże…
Głowa zwisa... Cień w oczach… Lica mu sinieją...
Usta dziwną uśmiechu kwitną orchideją...
W Maniewiczach na smutnym cmentarzu żołnierzy
spoczął wreszcie wesołek... Dziwną losów kolej
przechodniowi objaśnia napis, że tu leży
porucznik c. k. armii Sternszuss, z własnej woli
żołnierz pierwszej brygady strzelców Piłsudskiego...
W noc ciemną błyski jasne k’Polsce z mogił biegną...
*
O przyjmij, Boże, duszę kaprala Sternszussa!
Niepolskie imię jego wpisz na złotą listę
Polaków, którym obca błyszczenia pokusa,
których serce jest mężne, jako kryształ czyste,
I o których myślimy, gdy w krąg szaro, podle,
jak o świetnem, herbowem szlachcic biedny godle![1.5]
Bibliografia
- Fischer S., Adolf Sternschuss. Legionista z monoklem w oku, „Wiadomości Bocheńskie” 2014, nr 32, ss. 32–34.
- Róg R., Sternschuss Adolf, Polski Słownik Biograficzny [online:] https://www.ipsb.nina.gov.pl/a/biografia/adolf-sternschuss-1873-1915-prawnik-kolekcjoner-legionista [dostęp: 09.11.2022].
- [1.1] Fischer S., Adolf Sternschuss. Legionista z monoklem w oku, „Wiadomości Bocheńskie” 2014, nr 32, s. 32.
- [1.2] Fischer S., Adolf Sternschuss. Legionista z monoklem w oku, „Wiadomości Bocheńskie” 2014, nr 32, s. 33.
- [1.3] Cytat za: Róg R., Sternschuss Adolf, Polski Słownik Biograficzny [online:] https://www.ipsb.nina.gov.pl/a/biografia/adolf-sternschuss-1873-1915-prawnik-kolekcjoner-legionista [dostęp: 09.11.2022].
- [1.1.2] Fischer S., Adolf Sternschuss. Legionista z monoklem w oku, „Wiadomości Bocheńskie” 2014, nr 32, s. 33.
- [1.4] Chodzi prawdopodobnie o epizod z lat 1914–1915, gdy Sternschuss pracował w kancelarii I Brygady Legionów.
- [1.5] Pierwodruk: „Panteon Polski” 1925, nr 5, s. 14.