Pod koniec lat 20. XIX w. władze doszły do wniosku, że istnieje pilna potrzeba wzniesienia nowego więzienia w Warszawie. W dniu 6 lipca 1829 r. został zatwierdzony plan budowy autorstwa Henryka Marconiego, a dwa miesiące później rząd zakupił plac w obrębie ulic: Dzielnej, Ostrożnej i Pawiej. Od nazwy tej ostatniej ulicy więzienie zaczęto określać jako „Pawiak”. Prace budowlane rozpoczęły się w 1830 r. i trwały z przerwami do 1834 roku. Pierwsi więźniowie zostali osadzeni rok później.
Pod koniec XIX w. uznano za konieczne uruchomienie oddzielnego więzienia przeznaczonego dla kobiet. W tym celu zaanektowano pobliski gmach sądu. Budynek ten służył jako szpital podczas tak zwanej wojny serbskiej w latach 1877–1878 i stąd z czasem nazwano go „Serbią”.
Cały kompleks więzienny zajmował powierzchnię około półtora hektara. Teren był otoczony wysokim murem, zwieńczonym drutem kolczastym. Dla ułatwienia dozoru wybudowano wieżyczki strażnicze. Czterokondygnacyjny gmach „Pawiaka” miał wymiary 12x155 m i mógł pomieścić około siedmiuset skazanych. Niewielkie cele rozmieszczone były po obu stronach korytarza. Część okien zasłaniały drewniane lub blaszane blendy. Dwupiętrowy budynek „Serbii” był znacznie mniejszy i przystosowany do więzienia około 250 kobiet. „Pawiak” i „Serbię” oddzielał mur z furtką. Oprócz tych budynków, istniały zabudowania infrastruktury więziennej, między innymi garaże, warsztaty i pralnia.
Od początku na „Pawiaku” osadzano więźniów kryminalnych i politycznych – rewolucjonistów, działaczy organizacji niepodległościowych i społecznych. Wśród nich były także osoby pochodzenia żydowskiego. Spośród najbardziej znanych żydowskich więźniów Pawiaka z okresu przed 1939 r. wymienić można m.in. Różę Luksemburg, Feliksa Kona, Maksymiliana Henryka Horwitza, Bronisława Grossera, Alfreda Lampe oraz Pawła (właśc. Pinkusa) Findera.
Po zajęciu Warszawy w 1939 r. przez wojska niemieckie, „Pawiak” nadal pełnił swoją funkcję, jako więzienie Policji Bezpieczeństwa i Służby Bezpieczeństwa Dystryktu Warszawskiego. Pierwszych więźniów Niemcy osadzili tu już w pierwszych dniach października 1939 roku. Później „Pawiak” został podporządkowany hitlerowskiemu Zarządowi Zakładów Karnych.
Jesienią 1940 r. Niemcy wysiedlili mieszkańców kilku pobliskich kamienic przy ul. Dzielnej. Z czasem więzienie znalazło się na terenie getta.
Podczas II wojny światowej „Pawiak” stał się miejscem kaźni około stu tysięcy Polaków – głównie warszawiaków, choć zdarzali się także więźniowie przysyłani z podstołecznych posterunków policji. Trafiali tu również obywatele innych państw, ujęci na terenie Polski. Osadzano tu m.in. podejrzanych o udział w organizacjach podziemnych lub ich wspomaganie, zakładników, osoby pojmane podczas ulicznych łapanek i obław – tak zwanych „kotłów” – w domach, uciekinierów z obozów jenieckich, szmuglerów i handlarzy. Więźniami „Pawiaka” byli także Żydzi. Przetrzymywano tu między innymi Janusza Korczaka i Emanuela Ringelbluma. Na „Pawiak” trafili też Żydzi podstępnie ujęci w ramach akcji „Hotel Polski”. Regina Domańska w książce Pawiak – kaźń i heroizm, tak opisała losy Żydów na Pawiaku:
„Więźniami było również wielu Żydów, mężczyzn i kobiet (często z dziećmi), schwytanych w getcie lub poza nim. Żydzi, niezbyt liczni na Pawiaku w pierwszych latach okupacji, po zamknięciu getta, w czasie jego likwidacji, a także w okresie późniejszym, masowo trafiali do tego więzienia. Początkowo byli oni ewidencjonowani, tak jak wszyscy więźniowie. Umieszczano ich w celach razem z Polakami. Razem także wysyłano ich do obozów koncentracyjnych i na egzekucje. Od 1942 roku, w wyniku zarządzenia Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy, więźniowie-Żydzi przekazani zostali do wyłącznej dyspozycji tzw. referatu żydowskiego w wydziale gestapo. Miało to związek z rozpoczynającym się w tymże roku ostatecznym „rozwiązaniem kwestii żydowskiej”. Szczególnie dużo więźniów Żydów pojawiło się na Pawiaku w okresie pierwszej likwidacji getta, w lipcu 1942 roku. Rozpoczęły się wtedy, przeprowadzone na ogromną skalę, aresztowania. Zatrzymanych osadzano w więzieniu jako zakładników-poręczycieli spokojnego przebiegu akcji eksterminacyjnej. (...) Po stłumieniu 16 maja 1943 r. powstania w getcie, Niemcy zwrócili szczególną uwagę na Żydów ukrywających się po tzw. aryjskiej stronie. Wyłapywano ich i osadzano na Pawiaku. Nie wciągano ich do ewidencji. Byli jedynie anonimowymi więźniami, tak zwanymi „plusami”. Umieszczano ich w oddzielnych celach śmierci na oddziale VIII. Cele te, z nie otynkowanymi ścianami, pozbawione były wszelkich sprzętów. Służyły kiedyś jako pomieszczenia do przechowywania ziemniaków. Żydów po kilku godzinach lub najwyżej kilku dniach, gdy zebrano większą grupę, mordowano w ruinach getta. Egzekucje te odbywały się niemal codziennie”[[refr:|Cyt. za: Domańska R., Pawiak – kaźń i heroizm, Warszawa 1988, ss. 57-58.]].
Żydowscy więźniowie „Pawiaka” było traktowani przez strażników znacznie gorzej od innych osadzonych. Nie wolno im było korzystać z więziennego szpitala. Egzekucje na ludności żydowskiej przeprowadzane były ze szczególną okrutnością. Jeden ze strażników zeznał:
„Przyprowadzono na „Pawiak” około 150 Żydów, mężczyzn, kobiet i dzieci (...). Nazajutrz rano wyprowadzono ich. W bramie domu Dzielna 25 oddano po jednym strzale do każdego skazanego. Gdy ludzie padali, podpalono słomę, którą była wyłożona brama. Wskutek bólu wielu rannych podrywało się z płonącej słomy i uciekało, tworząc żywe pochodnie. Wówczas pluton egzekucyjny rozbiegł się i strzałami dobijał uciekających”[[refr:|Cyt. za: Domańska R., Pawiak – kaźń i heroizm, Warszawa 1988, s. 165.]].
Na „Pawiaku” osadzano też Polaków oskarżonych o udzielenie pomocy Żydom. Więziono tu m.in. Irenę Sendlerową.
Warunki bytowe na „Pawiaku” były niezwykle ciężkie. Cele w większości były przepełnione kilkakrotnie ponad przewidzianą normę, a jednocześnie były one brudne, wilgotne, zimne, mroczne, pełne pluskiew i pcheł. Małe, zasłonięte okna nie zapewniały odpowiedniej ilości tlenu. Więźniowie spali na składanych w ciągu dnia pryczach lub siennikach. Potrzeby fizjologiczne załatwiano do prymitywnego kibla wstawionego do wnętrza celi. Brak było nawet najprostszych środków czystości. Osadzeni zmagali się z niedożywieniem czy wręcz głodem. Wydawane przez więzienną kuchnię posiłki zapewniały zaledwie kilkaset kalorii dziennie. Dochodziło do licznych zachorowań, znane są też przypadki śmierci głodowej. Na porządku dziennym było maltretowanie więźniów przez strażników – dotkliwe bicie, karna gimnastyka, zmuszanie do chodzenia i czołgania się po gorącym żużlu, szczucie psami. Opornych zamykano do szczególnie ciężkich karcerów. Przypadki zgonów oraz doraźnych morderstw nie należały na „Pawiaku” do rzadkości.
Przesłuchania więźniów odbywały się z reguły w gmachu przy al. Szucha. Z reguły dwa razy dziennie – rano i w południe – samochód zwany potocznie „budą” zabierał wybrane osoby. Po dowiezieniu na Szucha skazańcy byli zamykani w niewielkich celach, tak zwanych tramwajach. Przez oddzielającą ich od korytarza kratę słyszeli odgłosy prowadzonych właśnie przesłuchań, a także widzieli skatowane ofiary. Przesłuchania na Szucha odznaczały się wyjątkową brutalnością. W celu wymuszenia zeznań, aresztanci byli bici pięściami, pałkami, pejczami zakończonymi żelaznymi ciężarkami, duszeni, przytapiani. Oprawcy wyłamywali więźniom palce i paznokcie, kopali gdzie popadnie, przypalali rozgrzanym żelazem, drażnili prądem elektrycznym, w ranach ofiar gasili rozżarzone papierosy. Nierzadko tortury wykonywano w obecności członków najbliższej rodziny. Zabójstwa w czasie „badania” i zgony w wyniku pobicia były bardzo częste. Część przesłuchań odbywała się także na „Pawiaku”.
Dla większości więźniów „Pawiak” stał się przystankiem przed wywózką do obozu koncentracyjnego. Z „Pawiaka” więźniowie trafiali do obozów w Auschwitz, Ravensbrück, Stutthof, Sachsenhausen, Buchenwaldzie, Gross-Rosen, na Majdanku. Więźniowie byli skuwani i przewożeni samochodami ciężarowymi na warszawskie dworce, gdzie następnie zamykano ich w bydlęcych wagonach. Podróż w wagonie – w ścisku, bez jedzenia i picia – trwała często kilka dni.
Tysiące więźniów „Pawiaka” zostało rozstrzelanych przez Niemców. Egzekucje były wykonywane początkowo w różnych punktach miasta. Pod koniec 1939 r. na miejsce egzekucji wybrano ostępy Puszczy Kampinoskiej, a ściślej – leśną polanę w pobliżu drogi wiodącej do wsi Pociecha, w pobliżu wsi Palmiry. Jej powierzchnię Niemcy poszerzyli karczując drzewa. Egzekucje starano się utrzymać w tajemnicy. Przed przywiezieniem więźniów okolica była patrolowana, a osoby postronne przeganiano. W tym czasie robotnicy Arbeitdienst z Łomnej lub członkowie Hitlerjugend z pobliskiego obozu kopali doły o wydłużonym kształcie i głębokości do trzech metrów. Po dokonaniu mordu, w miejscu masowego grobu sadzono mech i drzewa. Osoby przeznaczone do rozstrzelania niemal do końca utrzymywano w przekonaniu, że jadą do obozu koncentracyjnego lub obozu pracy. Grupy skazańców budzono na „Pawiaku” o świcie, wydając im żywność, dokumenty, bagaże i przedmioty złożone w depozycie więziennym. Dopiero po skręceniu z głównej drogi do lasu, więźniowie odkrywali koszmarną prawdę o ostatecznym celu podróży.
Egzekucje przeprowadzano również na terenie getta. Udokumentowane są przypadki rozstrzeliwania naprzeciwko więzienia w podwórzach kamienic przy ul. Dzielnej oraz w obozie przy ul. Gęsiej. Do zabójstw dochodziło także w samym więzieniu. Anna Mieszkowska w książce pt. Dzieci Ireny Sendlerowej, cytuje fragment wspomnień Ireny Sendler:
„Pewnego dnia zobaczyłam bawiącego się chłopczyka w wieku trzech-czterech lat. Było to dziecko żydowskie. Czasem gestapo aresztując matkę, zabierało i dzieci. Zdarzało się, że dobra strażniczka Niemka pozwalała wyjść dzieciom na podwórze. Mam w pamięci takie zdarzenie. Gestapowiec kiwa ręką na to dziecko, chłopczyk boi się i nie chce podejść, ale w końcu zachęcony cukierkiem zbliża się. Dostaje w jedną rączkę cukierka, w drugą też. Szczęśliwy odchodzi. Kiedy jest już tyłem do gestapowca, ten strzela maleństwu prosto w plecy”[1.1].
Pod koniec lipca 1944 r., w związku z pojawieniem się Armii Czerwonej na przedpolach Warszawy, Niemcy przystąpili do pośpiesznej likwidacji więzienia. W dniu 30 lipca 1944 r. większość więźniów wyprowadzano i załadowano do wagonu na Stawkach. Po wielogodzinnym oczekiwaniu pociąg wyruszył w kierunku zachodnim. W wyniku ścisku i wycieńczenia po drodze wiele osób zmarło. Na stacji w Skierniewicach Niemcy nakazali ułożyć zwłoki w jednym wagonie. Ciała zostały następnie polane benzyną i podpalone. Dopiero w dniu 3 sierpnia 1944 r. mężczyźni dotarli do obozu w Gross-Rosen. Przez ten czas tylko raz otrzymali po kubku picia. Podróż kobiet do Ravensbrück trwała jeszcze kolejne trzy dni.
Po tej tragicznej deportacji, na „Pawiaku” została jeszcze pewna liczba więźniów. Z tej grupy około dwieście osób – m.in. więzienny personel medyczny – zwolniono, a pozostałych rozstrzelano w ruinach getta. Kilku chorych więźniów gestapowcy uśmiercili zastrzykami z fenolu. W dniu 21 sierpnia 1944 r. Niemcy wysadzili w powietrze budynki więzienne.
Obecnie przy ul. Dzielnej, w miejscu zburzonego kompleksu więziennego funkcjonuje Muzeum Więzienia Pawiak, będące oddziałem Muzeum Niepodległości w Warszawie. Z dawnej zabudowy pozostał tylko fragment bramy wjazdowej oraz część murów. Od strony ul. Dzielnej zachowało się stare drzewo, rosnące tu w czasie wojny. Do jego pnia przybito dziesiątki tabliczek upamiętniających więźniów. Po wojnie, w latach 60. XX w., zrekonstruowano kilka cel, urządzono także ekspozycję poświęconą historii oraz ofiarom „Pawiaka”. Na dziedzińcu Muzeum wzniesiono pomnik w formie obelisku, zaprojektowany przez Zofię Pociłowską. Po drugiej stronie ul. Jana Pawła II metalowa tablica upamiętnia znajdujący się tu niegdyś budynek więzienia kobiecego - „Serbii”.
Muzeum Więzienia Pawiak
ul. Dzielna 24/26
00-162 Warszawa
tel./fax: (+48) 22 831 92 89
www.muzeum-niepodleglosci.pl/pawiak