Wertując mapy miast Ameryki Południowej możemy natrafić na nekropolie, określane jako „Cementerio de los Polacos (Hebreos)” lub podobnie. Znajdujemy je w wielkich metropoliach, takich jak Bogota w Kolumbii, a także w mniejszych ośrodkach: Avellanedzie i Granadero Baigorrii w Argentynie, Inhaumie i Cubatão w Brazylii. Można by uznać je za kolejne, bardzo odległe pomniki emigracji polskich Żydów do różnych zakątków świata, ale niejeden z nich niesie ze sobą pamięć o bardziej ponurej karcie historii – zamorskim handlu młodymi Żydówkami, które po przybyciu za ocean dobrowolnie albo wskutek przymusu utrzymywały się z prostytucji. Część z nich szybko zmarła od chorób lub śmiercią samobójczą. Towarzyszki starały się zadbać przynajmniej o ich godny, rytualny pochówek – właśnie na „Cementerios de los Polacos”.

Geneza problemu prostytucji i handlu kobietami

Problem przymusowej prostytucji i handlu kobietami był jednym z najczęściej pojawiających się wątków w prasie końca XIX i pierwszych dekad XX wieku. Na łamach poważanych czasopism i codziennej prasy brukowej donoszono o porywaniu kobiet wprost z ulic polskich miast, uwodzeniu samotnych pracownic, mamieniu karierą ubogich, dobijaniu targów między handlarzami „żywym towarem” a nieświadomymi lub zdesperowanymi rodzicami młodych dziewcząt. Przestrzegano przed szajkami działającymi na ogromną skalę, przed fałszywymi ofertami atrakcyjnej pracy, zwłaszcza za granicą. Odradzano kobietom samodzielne podróżowanie i przyjmowanie propozycji pomocy ze strony nieznajomych. Zagrożenia czyhać miały na wszystkie kobiety, niezależnie od ich pochodzenia. W książce Prostytucja. Nierząd, handel „żywym towarem”, pornografia ze stanowiska historji, etyki, higjeny i prawa (1927) pisano:

"Wywóz żydówek spośród uboższej ludności małomiasteczkowej prawie dorównał wywozowi dziewcząt chrześcijanek. Młodziutkie żydówki wpadały setkami w ręce handlarzy, a w większych miastach wyrobił się specjalny zawód sutenerów żydów, którzy polowali na dziewczęta żydowskie, poszukujące służby w zamożniejszych domach żydowskich lub zajęcia w warsztatach i fabrykach"[1.1].

Kobiety na ziemiach polskich w XIX i XX w. miały małe szanse znalezienia stabilnego zatrudnienia, pozwalającego na utrzymanie siebie i najbliższych, co dla rodzin żydowskich, liczących statystycznie wielu członków, stanowiło dotkliwy problem. Niskie pensje, które otrzymywały kobiety pracujące, często nie wystarczały też na pokrycie podstawowych wydatków. Dla Żydówek posługujących się od dziecka głównie jidysz, dodatkowym utrudnieniem na rynku pracy była bariera językowa. O zatrudnienie było też trudniej tym, które ze względów religijnych odmawiały pracy w sobotę. W obliczu utraty pracy lub głodowych wynagrodzeń prostytucja stanowiła często jedyny wybór umożliwiający przetrwanie.

Doniesienia o masowym uprowadzaniu kobiet i zmuszaniu ich do prostytucji robiły kolosalne wrażenie na konserwatywnym społeczeństwie. Chociaż widok prostytutek przechadzających się po ulicach polskich miast nie był wówczas zaskakujący, nagłaśniane przypadki „handlu żywym towarem” budziły strach i niedowierzanie. W artykule „Cennik na kobiety”, opublikowanym 27 sierpnia 1935 r. w  polskojęzycznym żydowskim dzienniku „5-ta Rano”, czytamy: „Przed kilkoma dniami nakładem Ligi Narodów wydana została książka omawiająca najwszechstronniej ten problem [handlu kobietami] (…). Opisuje ona rzeczy, które nie mieszczą się w granicach zdrowej logiki. Gdy przegląda się jej karty, wszystko to, o czem dotychczas słyszeliśmy i co sobie wyobrażaliśmy, blednie przed rzeczywistością”. W publicznym dyskursie podkreślano bezbronność mamionych i porywanych dziewcząt, brak nadziei na ratunek, ich zhańbienie i uprzedmiotowienie: „Istnieją normalnie zorganizowane giełdy. »Ceny towaru« wahają się (…) – w zależności od posiadanych na składzie »zapasów«, od gatunku towaru (wzrost, wygląd, wiek) i wreszcie w zależności od ogólnej sytuacji ekonomicznej”[1.2]

Handel „żywym towarem” uosabiał najgorsze wyobrażenia o zmieniającym się świecie: kult cielesności, powszechną demoralizację, anonimowość, skalanie ideału kobiety – niewinnej, skromnej, poświęcającej się rodzinie. Fakt, iż kobiety z ziem polskich trafiały do zagranicznych domów publicznych wzmagał strach przed tym, co obce, nieznane i odległe oraz umacniał przekonania rasistowskie. Perspektywa dołączenia do rzeszy „białych niewolnic” była paraliżująca nie tylko dla narażonych na to dziewcząt, ale również dla mężczyzn – ojców, braci i mężów, wychowywanych na obrońców „swoich kobiet”.

W obliczu dostrzegalnego problemu prostytucji oraz rosnącej liczby rejestrowanych i nielegalnych domów publicznych, działacze społeczni, lekarze i przedstawiciele inteligencji zaczęli tworzyć organizacje mające monitorować i zwalczać przemysł usług seksualnych. Niezależnie od etniczno-religijnego profilu tych stowarzyszeń, zakres i rezultaty ich działalności były podobne. Organizacje, takie jak Warszawskie Żydowskie Towarzystwo Ochrony Kobiet czy Towarzystwo Żydowskie dla Zapobiegania Handlowi Dziewczętami, powoływane, aby zapobiegać handlowi kobiet oraz opiekować się prostytutkami chcącymi porzucić wykonywany zawód, nie odnosiły wielkich sukcesów. Współcześni badacze wskazują na budzące wątpliwości praktyki: brak definicji handlu „żywym towarem” i związane z tym nadużycia – nazywanie każdej prostytucji „białym niewolnictwem”, zawyżanie podawanych statystyk, zatajanie przypadków dobrowolnej prostytucji, niedostosowywanie form wsparcia do potrzeb byłych prostytutek.

Opisane problemy stanowiły bez wątpienia niemałe brzemię dla społeczności żydowskich, a jednym z ich smutnych świadectw stały się owe odległe mogiły las polacas. Nie można jednak nie dostrzec, że zjawisko handlu „żywym towarem” doczekało się na przełomie XIX i XX wieku swoistej mitologizacji, której podłożem były trwające wówczas intensywne przemiany społeczne. Rozpalająca opinię publiczną kwestia handlu kobietami odzwierciedlała lęki społeczeństwa związane z postępującą industrializacją, urbanizacją, migracyjnością mężczyzn i kobiet szukających pracy poza granicami swojego kraju, wreszcie – zmianą tradycyjnego modelu rodziny i emancypacją kobiet.

Alfons-pogrom

Żydzi z niepokojem śledzili doniesienia o wyzysku kobiet, prostytucji i zmianach obyczajowości. Duże poruszenie wywołały artykuły opisujące zatrzymania i procesy żydowskich handlarzy kobietami z Wadowic, Warszawy, Lwowa, Czerniowiec, Łodzi. Rabini i żydowscy intelektualiści debatowali o kondycji moralnej społeczności, z zatrwożeniem obserwując kształtujący się antysemicki wymiar dyskursu o „handlu żywym towarem” i przemyśle prostytucyjnym.

Powodów do zmartwień było wiele. W 1847 r. w „Izraelicie” opublikowano statystyki szacujące, że aż 2/3 prostytutek z warszawskich domów publicznych to Żydówki. Opinia publiczna informowała także o dużej liczbie Żydówek-pracownic seksualnych w Argentynie, Brazylii, Imperium Osmańskim, a nawet Japonii. Na początku XX w. w żydowskiej prasie powoływano się na szacunki wskazujące na wysoki odsetek Żydów wśród handlarzy „żywym towarem” oraz na dominację Żydówek z Europy Wschodniej w brazylijskich i argentyńskich domach publicznych (90%). Na łamach polskiej, antysemickiej prasy, opisywano zdemoralizowanie Żydów i Żydówek oraz rozprawiano o ich destrukcyjnym wpływie na ogół społeczeństwa. Zarówno Żydzi zasymilowani, jak i ci ceniący własną odrębność społeczno-kulturową obawiali się, że nagłaśniane procesy i statystyki doprowadzą do zaostrzenia antysemickich nastrojów i wytworzenia się atmosfery pogromowej, na wzór wydarzeń wywoływanych rzekomymi porwaniami chrześcijańskich dzieci i mordami rytualnymi.

W latach 90. XIX w. żydowski półświatek związany z prostytucją okrzepł, wytwarzając swoiste formy organizacyjne, nawiązujące do tradycyjnych żydowskich towarzystw samopomocowych (późniejsze „Warszawskie Towarzystwo Wzajemnej Pomocy”). Spotęgowało to napięcia, utrzymujące się na tym tle w społeczności żydowskiej.

Do rozruchów – bynajmniej nie antysemickich – doszło w 1905 roku. W wyniku doniesień o uprowadzeniu żydowskiej robotnicy i zmuszeniu jej do pracy w charakterze prostytutki, w dniach 24–26 maja miały miejsca wydarzenia nazwane później „pogromem alfonsów”. Grupa robotników, w większości żydowskich, zdemolowała domy publiczne, prywatne mieszkania, restauracje i kawiarnie, w których spotykali się sutenerzy, stręczyciele, prostytutki i handlarze „żywym towarem”. Uzbrojeni w pałki, noże i kije bojówkarze wyciągali na ulice i bili napotkane prostytutki, sutenerki i sutenerów, właścicieli i właścicielki domów publicznych. Do podburzonego tłumu dołączyli polscy robotnicy, uczniowie i kobiety. Z lokali wyrzucano na ulice pościel, lustra, drogie meble, ubrania i cenne przedmioty. W kilku miejscach doszło do bójek i strzelanin między tłumem a broniącymi się przedstawicielami półświatka. W ciągu kilku dni zdemolowano około 150 warszawskich domów publicznych; w wyniku linczu zginęło kilka osób. Wydarzenia z maja 1905 r. zostały przychylnie przyjęte przez większość warszawiaków. Zdaniem wielu, był to jedyny sposób na „oczyszczenie miasta”: rozprawienie się z prostytucją i demoralizacją, odstraszenie i zemszczenie się na wszystkich uwikłanych w proceder handlu „żywym towarem”. Z perspektywy żydowskiego proletariatu, była to również demonstracja niezgody na utożsamianie wszystkich Żydów z sutenerstwem i handlem kobietami.

Cwi Migdal

„Pogrom alfonsów” nie spowodował jednak, że zaprzestano utożsamiać Żydów z przemysłem prostytucyjnym i handlem kobietami. Głośnym echem odbiła się sprawa organizacji Cwi Migdal, założonej w Buenos Aires, a specjalizującej się w przemycaniu kobiet z Europy Wschodniej do domów publicznych w Ameryce Południowej. Udająca samopomocową grupę emigrantów z ziem polskich organizacja żydowskich stręczycieli, agentów emigracyjnych i sutenerów powstała oficjalnie w 1906 r. jako Warszawskie Towarzystwo Wzajemnej Pomocy Varsovia. Faktycznie jej działalność na dużą skalę zaczęła się pod koniec XIX w.; organizacja miała duży wpływ na nagłośnienie problemu handlu „żywym towarem”, zwłaszcza w kontekście udziału Żydów w tym procederze. W 1927 r., w skutek interwencji Władysława Mazurkiewicza, przedstawiciela RP w Argentynie, jej nazwę zmieniono na (Towarzystwo Wzajemnej Pomocy) Cwi Migdal – od nazwiska jej założyciela, Louisa (Cwiego) Migdala.

Podczas blisko trzydziestu lat wokół Cwi Migdal stworzono sieć kontaktów, w ramach których wspierano się w działalności przestępczej. Międzywojenna prasa donosiła, że tysiące nastolatek i młodych kobiet zwodzonych wizją ślubu z bogatym Żydem-emigrantem lub dobrze płatnej pracy za granicą, trafiło do argentyńskich domów publicznych. Jak przypominają współcześni badacze, niemożliwe jest oszacowanie jak wiele kobiet nielegalnie transportowanych za granicę było umieszczanych w domach publicznych wbrew swojej woli, w wyniku oszustwa lub przymusu, a w ilu przypadkach był to wynik autonomicznej decyzji. Nie ulega jednak wątpliwości, że członkowie organizacji skrzywdzili tysiące kobiet, a ich działania wywoływały powszechny strach.

Ostatecznie działalność Cwi Migdal w Argentynie została zdławiona w latach trzydziestych, po konserwatywnym przewrocie wojskowym gen. Uriburu w 1930 roku. Do rozbicia organizacji przestępczej przyczyniły się zeznania Raquel Liberman, Żydówki z Berdyczowa, która sama padła ofiarą oszustw matrymonialnych i przemocy ze strony członków Cwi Migdal. Na ścianie wydzielonego sektora cmentarza żydowskiego w Avellanedzie, czasem nazywanego "cmentarzem Cwi Migdala", znajduje się tablica poświęcona jej pamięci. W wydzielonym (bo według judaizmu, nieczystym) sektorze cmentarza pochowane są zarówno kobiety, które padły ofiarą działalności Cwi Migdal oraz kobiety i mężczyźni działający w tej organizacji.

Las polacas

Na fali nagłaśnianych przypadków handlu kobietami z Europy Wschodniej i przywoływanych statystyk wskazujących na wysoką liczbę prostytutek rekrutowanych spośród polskich Żydówek, w Ameryce Południowej synonimem prostytutki, szczególnie z tej części Europy, stało się określenie polaca (Polka). Mieszkające w Brazylii las polacas założyły swój własny związek – Izraelskie Dobroczynne Stowarzyszenie Pogrzebowe i Religijne, zbudowały własną synagogę i doprowadziły do powstania niewielkiego cmentarza w Inhaúmie, na którym w szacunku do własnej religii mogły pochować zmarłe towarzyszki. Cmentarze na których pochowane są las polacas znajdują się również w innych miejscach, w Cubatão w Brazylii czy Avellanedzie i Granadero Baigorrii w Argentynie. Żydówki z ziem polskich trafiające do domów publicznych w Ameryce Południowej w dużym uproszczeniu podzielić można na dwie grupy – jedną stanowiły kobiety, które samodzielnie, świadomie i dobrowolnie podjęły decyzję o pracy seksualnej, a drugą te, które zostały do niej zmuszone – poprzez oszustwa, szantaż, manipulacje.

W niektórych przypadkach droga ku prostytucji wbrew własnej woli zaczynała się jeszcze na ziemiach polskich – tak było w przypadku kobiet mamionych wizją atrakcyjnej pracy czy małżeństwa. Czasami punktem zwrotnym była podróż. Na etapie przygotowań, na pokładzie statku jak i po przybyciu do miejsca docelowego, kobiety narażone były na działania nieuczciwych pośredników, stręczycieli i sutenerów, którzy podsuwali im niekorzystne umowy oraz zmuszali do spłacania długów za pomoc. Zastraszane, nieznające języka kobiety nie mogły porzucić pracy ani prosić o interwencję policji, a będąc tysiące kilometrów od domu często nie mogły liczyć na pomoc ze strony bliskich.

Istotnym czynnikiem wpływającym na sytuację Żydówek prostytuujących się wbrew własnej woli były ograniczenia wynikające z wyznawanej religii. Kobiety będące ofiarami oszustów matrymonialnych nie zawsze gotowe były sprzeciwić się „mężowi”, bowiem wykluczało to tradycyjne, patriarchalne wychowanie w kulcie posłuszeństwa woli małżonka (odzwierciedleniem tego jest język – po hebrajsku mąż to baal ha-isza, dosł. pan kobiety). Barierą nie do przejścia dla wielu ofiar oszustów matrymonialnych była wizja zostania aguną (hebr., dosł. związana), czyli kobietą nieposiadającą zgody na rozwód i ponowne zamążpójście.

Doświadczenia pracy seksualnej bywały również udziałem emigrantek pragnących dołączyć do bliskich za granicą i nieodnajdujących ich po przybyciu na miejsce. Bariera językowa, brak perspektyw i poczucie bezradności w obcym kraju doprowadzały kobiety do spontanicznej, niechcianej oraz okupionej poczuciem winy i krzywdy, decyzji o prostytucji.

Nie wszystkie kobiety pracujące w „słynnych” argentyńskich i brazylijskich domach publicznych trafiały tam wbrew swojej woli. Choć większość kobiet traktowała prostytucję jako zajęcie dorywcze, tymczasowe, na ziemiach polskich każda pracownica seksualna była zmuszona do zarejestrowania się na policji. Wprowadzona w XIX w. we wszystkich zaborach reglamentacja prostytucji i powiązana z nią kontrola medyczno-policyjna miały przede wszystkim doprowadzić do stłumienia rosnącej liczby zachorowań na choroby weneryczne, jednak w praktyce przyczyniały się do piętnowania pracownic seksualnych. Dokumenty wydawane w procesie rejestracji zastępowały odbierane kobietom trudniącym się prostytucją paszporty, przez co trudniej było im utrzymać w tajemnicy źródło utrzymania. Niewątpliwie dla wielu z nich metodą na ucieczkę przed społeczną stygmatyzacją była emigracja.

Choć postawa ta dla wielu była niezrozumiała, wiele prostytutek nie uważało się za ofiary. Dawały temu wyraz przy okazji głośnego „pogromu alfonsów” z 1905 r. i procesów toczących się przeciwko sutenerom. Szczególnie te kobiety, które widziały pozytywne strony pracy seksualnej mogły traktować wyjazd do zagranicznego domu publicznego jako szansę, a nie zagrożenie – również dlatego, że emigracja wiązała się z lepszymi zarobkami. Znane są przypadki kobiet, które po zaledwie kilku latach pracy seksualnej za granicą porzucały ten zawód, a zaoszczędzone pieniądze inwestowały we własne interesy. Nie wszystkie historie dobrowolnych prostytutek miały równie szczęśliwe zakończenie. Niezależnie od tego jakie było ich nastawienie do pracy seksualnej, problemem  pozostawały przypadki wyzysku finansowego, wyłudzeń, szantażu, przemocy.

Żydzi i handel kobietami w świetle współczesnych badań

Temat prostytucji, handlu kobietami i związanych z nimi stereotypów o charakterze antysemickim stanowią w ostatnich latach przedmiot badań historyków, antropologów i literaturoznawców. Aleksandra Jakubczak dostrzegła rozdźwięk między skalą problemu zakreślaną przez opinię publiczną, a jego nieliczną reprezentacją w zachowanych aktach sądowych, dochodzeniach policji i materiałach organizacji monitorujących i zwalczających handel kobietami. Interpretując ówczesny dyskurs, a także weryfikując skalę zjawiska i realne działania organizacji, Jakubczak oraz inni badacze i badaczki dekonstruują mit handlu „żywym towarem” i dowodzą, że w rzeczywistości handel kobietami był zjawiskiem marginalnym, nie zaś, jak zwykło się go przedstawiać, powszechnym.

Jak wynika z badań historyków, dane liczbowe przytaczane również przez żydowskich komentatorów zawyżały liczbę prostytutek żydowskiego pochodzenia. Ich udział w przemyśle prostytucyjnym na ziemiach polskich był w większości przypadków proporcjonalny do udziału społeczności żydowskiej w polskich miastach[1.3]. W Warszawie, gdzie regularnie donoszono o nadreprezentacji kobiet żydowskiego pochodzenia zatrudnionych w domach publicznych, Żydzi stanowili ok. 33% mieszkańców – a odsetek żydowskich prostytutek wahał się między 17% (1872) a 23% (1890)[1.4]. Podobnie zawyżane były dane dotyczące prostytucji kobiet z Europy Wschodniej za granicą. Zweryfikowane przez badaczy statystyki mówią o 22% udziale Żydówek z ziem polskich w przemyśle usług seksualnych w Argentynie, a nie – jak donosiły media, a w ślad za nimi stereotypy funkcjonujące w opinii publicznej– 90%[1.5].

Doniesienia i pogłoski dotyczące żydowskich dziewcząt wywożonych z Europy Wschodniej przez „słynnych” sutenerów były nagłaśniane na arenie międzynarodowej, przez co o wiele uważniej obserwowano przedstawicieli żydowskiego półświatka działających w różnych krajach. W ten sposób badacze tłumaczą niedostrzeganie bądź ignorowanie potwierdzonej dominacji francuskich prostytutek w Argentynie, sprowadzanych tam przez swoich rodaków[1.6].

Zdaniem naukowców, podawane przez lokalne organizacje abolicjonistyczne statystyki wskazujące na wysoki procent żydowskich pracownic seksualnych z ziem polskich z jednej strony miały prowadzić do całkowitego zakazu prostytucji, z drugiej zaś doprowadzić do ograniczenia emigracji Żydów z Europy Wschodniej. Jak wskazuje Aleksandra Jakubczak, skoro w latach 1899– 1915 w Buenos Aires tylko jedną trzecią (niecałe 5 tys.) zarejestrowanych prostytutek stanowiły kobiety z terenów Rosji i Austro-Węgier, to niemożliwe, by wywożono tam rocznie tylko z polskich ziem 10 tys. kobiet, o czym pisała polska prasa[1.7].

Choć niewątpliwie część las polacas trafiła do domów publicznych w wyniku oszustw, manipulacji czy braku alternatywnych sposobów na zarobienie pieniędzy w obcym kraju, fakt, iż istniała grupa osób dobrowolnie decydujących się na prostytucję za granicą sprawiał, że ryzykowny proceder oszukiwania i uprowadzania kobiet celem zmuszania ich do pracy seksualnej był zapewne rzadszy niż zwykła to przedstawiać opinia publiczna.

Niepoparty wiarygodnymi źródłami jest również zarzut dotyczący licznej reprezentacji stręczycieli żydowskiego pochodzenia, powielany przez prasę i organizacje zwalczające ten proceder. Zdaniem historyków był to mit wyrosły z przekonania o dominacji Żydów we wszystkich strukturach związanych z handlem kobietami, a szerzej – z szeregiem oskarżeń o charakterze antysemickim, utożsamiających Żydów ze spiskami, demoralizacją i moralnym zepsuciem.

Inaczej w świetle dostępnych źródeł przedstawia się kwestia wysokiego udziału osób pochodzenia żydowskiego wśród sutenerów. W zaborze rosyjskim aż 75% zarejestrowanych (legalnych) domów publicznych prowadzili Żydzi[1.8]. W Warszawie liczba ta prawdopodobnie była jeszcze wyższa. Istotna jest jednak odpowiedź na pytanie o powody tej nadreprezentacji. Wynika ona, jak wskazują historycy, z położenia ekonomicznego społeczności żydowskiej. Z uwagi na to, że do wielu zawodów nie dopuszczano Żydów, szukali dla siebie miejsca w innych, często niepopularnych branżach – jak sutenerstwo czy wcześniej karczmarstwo i lichwiarstwo, oraz nowych, niepewnych – jak swego czasu kinematografia. Dysponując już koniecznym know how, doświadczenia te przenosili następnie za granicę, wraz z falami emigracji. Fakt, że Żydzi stali się właścicielami wielu domów publicznych po obu stronach oceanu bez wątpienia stał się czynnikiem sprzyjającym rozwojowi procederu wywozu kobiet do zagranicznych domów publicznych.

Skupienie opinii publicznej na działaniach handlarzach „żywym towarem” w dużej mierze pozbawiało kobiety sprawczości i zakłamywało rzeczywistość. Im głośniejsze były sensacyjne doniesienia o stręczycielach i sutenerach, tym mniej uwagi poświęcano problemom kobiet decydujących się na prostytucję – niepewności zatrudnienia, głodowym pensjom, brakiem perspektyw na poprawę sytuacji materialnej. Zatrważające opowieści o uprowadzeniach kobiet z ulic i mamieniu ubogich, nieświadomych zagrożeń dziewcząt z prowincji podtrzymywały przekonanie, że seksualność i niezależność kobiet powinna być kontrolowana i ograniczana. Analiza dyskursu przełomu XIX i XX wieku unaocznia też paradoks: z jednej strony przedstawiano kobiety jako niewinne, bezbronne ofiary; z drugiej, powszechne były głosy demonizujące i piętnujące prostytutki. Pisano o nich w kontekście cielesnego, moralnego i duchowego rozkładu, brudu i choroby. Polaryzacja dyskursu wykluczała niuanse, wielość powodów, potrzeb i decyzji stojących za prostytucją. W świetle najnowszych badań, rozgłos jaki zyskał handel kobietami, jawi się przede wszystkim jako panika moralna – wyolbrzymione zaniepokojenie społeczne będące odzwierciedleniem lęku o przetrwanie dawnego porządku społecznego.

 Anna Styczyńska

Bibliografia:

  • Guy D., Argentina: Jewish White Slavery [online] https://jwa.org/encyclopedia/article/argentina-jewish-white-slavery [dostęp: 28.04.2021].
  • Jakubczak A., Polacy, Żydzi i mit handlu kobietami, Warszawa 2020.
  • Sikorska-Kulesza, J., Handel kobietami z ziem polskich na przełomie XIX i XX wieku – historyk między głosem prasy a milczeniem sądu, [w:] O kobietach. Studia i szkice. Wiek XIX i XX, red. J. Hoff, Rzeszów 2011, ss. 120-137.
  • Sikorska-Kulesza, J., Zło tolerowane. Prostytucja w Królestwie Polskim w XIX wieku, Warszawa 2004.
Drukuj
Przypisy
  • [1.1] Za: A. Jakubczak, Polacy, Żydzi i mit handlu kobietami, Warszawa 2020, s. 67.
  • [1.2] Cennik na kobiety, "5-ta rano: bezpartyjny dziennik żydowski", R. 5, nr 242 (27 sierpnia 1935), s. 4.
  • [1.3] Zob.: E. Bristow, Prostitution and Prejudice. The Jewish Fight Against White Slavery, 1870–1939, New York 1983.
  • [1.4] Zob. N. Las, Znut we-sachar be-naszim ba-chewra ha-jehudit bi-tchilat ha-mea ha-esrim, „Kiwunim chadaszim” 2001, nr 5, s. 217, [za:] A. Jakubczak, Polacy, Żydzi i mit handlu kobietami, Warszawa 2020, s. 110.
  • [1.5] Zob. E. Bristow, Prostitution and Prejudice. The Jewish Fight Against White Slavery, 1870–1939, New York 1983.
  • [1.6] Zob: D. J. Guy, Sex and Danger in Buenos Aires: Prostitution, Family and Nation in Argentina, Lincoln-London 1990.
  • [1.7] A. Jakubczak, Polacy, Żydzi i mit handlu kobietami, Warszawa 2020, ss. 61-62.
  • [1.8] Zob. R. Blobaum (red.), Antisemitism and Its Oponents in Modern Poland, Ithaca 2005.